Sklepowe pułapki, czyli jak nie ulec szaleństwu zakupów
Jeżeli z wielką niecierpliwością oczekujesz pełni sezonu zimowego oraz letniego, nie ze względu na zbliżający się urlop i wyjazd rodzinny, a Twoją głowę zaprząta myśl o regałach sklepowych, uginających się od ciężaru odzieży, prawdopodobnie będziesz łatwym celem pułapek, jakie czyhają na konsumentów w sklepach. Nie tylko butiki z odzieżą i obuwiem stosują praktyki, mające na celu zakup swoich, szczególnie polecanych produktów.
Markety wielobranżowe, sklepy spożywcze, drogeria, również kuszą marketingowymi chwytami. Aby ustrzec się przed szaleństwem zakupów, wystarczy ułożyć sobie plan wizyty w sklepie, połączony z opisem, jakich produktów potrzebujemy. Trzymanie się własnych wytycznych jest doskonałym sposobem na ćwiczenie silnej woli, co zrobić jednak, gdy podczas wyprzedaży lista wyląduje w koszu, a my wpadamy w wir wydawania pieniędzy?
Nie ulec fikcyjnym obniżkom
Produkty, przeznaczone do szybkiej sprzedaży, które wyeksponowane są na wysokości naszych oczu, w łatwo dostępnym miejscu, najczęściej nie są tak tanie, jak mogłoby się wydawać. Ogromne reklamy obniżki, jaka dotyczy danego produktu, zachęcają do zakupu, jednak małym druczkiem, a czasem jedynie według numeru artykułu, podana jest cena rzeczywista. Promocje, które kuszą od wejścia, najczęściej obowiązują tylko na dany kolor (w przypadku odzieży), na określony precyzyjnie fason (biorąc pod uwagę obuwie) lub na artykuły spożywcze, kupowane w dużej ilości. Właściciele sklepów coraz częściej nie zachęcają do skorzystania z atrakcyjnej oferty, a poprzez stosowanie tego typu, celowych praktyk, chcą uzależnić klienta od swojej marki. Zrobienie listy zakupów, uwzględniającej ilość produktów, które są potrzebne, pozwoli uniknąć wielu niespodziewanych wydatków. Ceny artykułów, kupowanych w zwykłej ilości nie różnią się znacznie od tych, przecenionych za zakup wielu sztuk. W obuwniczym sprawdźmy dokładnie, jakiego typu obuwia dotyczy przecena, a jeżeli w gruncie rzeczy nie potrzebujemy dodatkowej pary, po prostu nie kupujmy. W kobiecej garderobie nigdy za wiele butów i torebek, ale rozsądek powinien czasem wziąć górę. Jeśli masz już kilka par cielistych czółenek, kolejne z pewnością będą leżały na dnie szafy.
Szaleństwo w butikach
Wyprzedaże odzieży to z jednej strony doskonała okazja do kupna w niższej cenie ubranie, na które patrzyło się przez sklepową wystawę przez kilka minionych tygodni. Drugi aspekt to z kolei wiele pułapek, które nastawione są na skłonienie do ponadprogramowych zakupów. Kto spotkał się z sytuacją uprzedniego podwyższenia ceny produktu przed wyprzedażą, aby z jej okazji wspaniałomyślnie obniżyć cenę za produkt? Wielokrotne naklejanie cenówek na metki, mające świadczyć o dużej ilości obniżek ceny produktu, zachęcają do odsłaniania kolejnych warstw kleju, by sprawdzić, jaka była “pierwotna” cena za produkt. Skoro więc został tak mocno przeceniony, nie można nie skorzystać z “wyjątkowej” oferty. A jednak można, wystarczy zachować rozsądek. Kolejna sytuacja to łączenie zakupów w pakiety. Jeśli kupimy kilka przedmiotów, na każdy kolejny dostaniemy rabat, obliczany procentowo od ceny. Im więcej rzeczy kupimy, tym rabat będzie większy. Tym samym jednak większą kwotę zostawimy w butiku. Jeśli kupisz jeden produkt, drugi otrzymasz za symboliczny grosik. Ubrania w tego typu promocjach z reguły kosztują tyle, ile wynosi wartość dwóch sztuk, zakupionych w danym butiku.
Pułapki i zasadzki
Podczas wyprzedaży nasza czujność jest skupiona wyłącznie na wyszukiwaniu swojego rozmiaru z gąszczu ubrań, stosu butów lub najatrakcyjniejszych produktów spożywczych. Nie zwracamy często uwagi na pozostawione w wózkach lub na półkach przedmioty osobiste, które mogą stać się łatwym łupem dla drobnych kieszonkowców i złodziei, czyhających na większy łup. Na wyprzedaży łatwo utracić portfel, schowany do torebki, gdyż sposoby rabusiów są coraz bardziej wyszukane. Nawet schowanie cennych przedmiotów do kieszeni, nie jest gwarancją ich bezpieczeństwa, zwłaszcza w tłumie kupujących. Aby wyjść z zakupów zadowolonym, warto pilnować swoich rzeczy i sprawdzać pozycje, uwzględnione w rachunku.
mam wrażenie że dzisiaj dużo kobiet to zakupoholiczki